W klasy gra się małym kamyczkiem, który należy popychać czubkiem buta. […] Na górze jest Niebo, na dole jest Ziemia, trudno jest trafić kamyczkiem w Niebo, prawie zawsze źle się jakoś obliczy i kamyk wylatuje poza rysunek. Powoli jednak nabiera się zręczności koniecznej, by przechodzić z jednego kwadratu do drugiego, i któregoś dnia może się uda wyjść z Ziemi i przenieść kamyczek do samego Nieba. […] Na nieszczęście, zanim ktokolwiek nauczy się przenosić swój kamyk do Nieba, nagle kończy się dzieciństwo i wpada się w książki, w lęk, w spekulacje na temat innego Nieba, do którego również trzeba umieć znaleźć drogę. A ponieważ skończyło się dzieciństwo […], zapomina się, że aby się dostać do Nieba, potrzeba kamyczka i czubka buta.
Gra w klasy
Grzegorz Krzymianowski
Ja poznałam Cortazara właśnie w okresie moich największych młodzieńczych miłości i stało się to moim przekleństwem na resztę życia. Do teraz, jak go czytam, szczęśliwa żona i matka, mam ochotę znów przez chwilę poczuć się nieszczęśliwie zakochaną… Drk_11
Ten sam zielony grzbiet czeka na mnie 🙂 Żałuję, że nie zabrałam się za twórczość Cortazara w czasach szalonej młodości, czy obezwładniającego uczucia zakochania, ale przeczytam mimo to 🙂