Doczytania – Krzymianowski / Kożuchowski

CYNIZM, PESYMIZM, LITERATURA

Piekło krytyka

Trzeba by zacząć od tego, że krytykiem nie jestem, a w każdym razie wzbraniam się przed myśleniem o sobie w ten sposób. Nawet jeśli zdarza mi się widzieć przy swoim nazwisku owo miano, to zawsze napawa mnie ono nieufnością i poczuciem blagi. Posiadam wprawdzie pewne duchowe przymioty, które predestynują do tej profesji – zgryźliwość, przemądrzałość oraz skłonność do ponuractwa i przynudzania, niemniej jednak tylko promil istot ludzkich obdarzonych podobnymi właściwościami zostaje krytykami literackimi. Większość z nas, nie tylko na swoje szczęście, zajmuje się bardziej przyziemnymi troskami, pomnażając domowy budżet tudzież narodowe PKB.

Mój stosunek do krytyki literackiej wynika zapewne stąd, że trwoży mnie łatwość, z jaką można wyrobić sobie tak zwaną opinię, zwłaszcza jeśli trzeba ją zamknąć w dwóch tysiącach znaków, co znaczy ni mniej, ni więcej, że na jej uzasadnienie nie starcza po prostu miejsca i nie trzeba dbać o przekonujące argumenty. Jest oczywiście powód donioślejszy, ale i bardziej wstydliwy – wolę myśleć o sobie jako o… no jakby tu rzec?… pisarzu? – powiedzmy prozaiku. Z tej też przyczyny zdarza mi się cytować słynny – i często gęsto zupełnie trafny – dwuwiersz Boya, zresztą nie lada speca od wydawania literackich sądów („Krytyk i eunuch z jednej są parafii / Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”), lub przytaczać aforyzm Leca („Myśl autora zapładnia często krytyków do poronień”). W sumie jednak profesja krytyka literackiego nie wydaje mi się jakoś specjalnie odrażająca; w każdym razie daleko w moim pojęciu krytykowi do rakarza czy komornika.

Zwykle bliżej mi zresztą do stanowiska Oskara Wilde’a wyłożonego w tekście Krytyk jako artysta. W rzeczonym dziełku mówi się bowiem o krytyce twórczej i niezależnej, która omawiany przedmiot traktuje jedynie jako punkt wyjścia, źródło inspiracji. „Dzieło sztuki nasuwa po prostu krytykowi pomysł innego, własnego dzieła, które niekoniecznie musi mieć oczywisty związek z dziełem krytykowanym” – zauważa Wilde i dodaje: „Krytyk może osiągnąć perfekcję w swej sztuce niezależnie od wartości materiału, na którym pracuje”. Zauważyć jednak należy, że autor Portretu Doriana Greya był nade wszystko pisarzem, a pisarze mają skłonność do konfabulacji; kreują nie tylko, jak poucza teoria literatury, idealnego czytelnika, kogoś, dla kogo piszą, ale i idealnego krytyka.

Ta ostatnia figura, hiperczytelnik niemożliwy, to istota – w autorskim wyobrażeniu – wrażliwa na każdy drobiazg, każde drgnienie pisarskiej duszy, posiadająca wręcz właściwości paranormalne – moc przenikania autorskich zamysłów. Co więcej, jako że pismo wiedzie nas kędy chce, niekiedy po takich opłotkach naszych umysłów, że ledwie – albo w ogóle –uświadamiamy sobie nasze zamiary i intencje, ów idealny krytyk winien mieć jeszcze jedną osobliwą cechę – umiejętność tłumaczenia autorom ich własnych tworów. „Sami nie wiemy – stwierdził wszakże Parnicki – co odrzucamy z rzeczywistości, którą mamy przed sobą i którą ujmujemy w słowa, uświadamia nas o tym później czytelnik albo krytyk”. Nie każdy rodzi się Gombrowiczem, który skruszył liczne kopie w pojedynkach z interpretatorami jego dzieła, częściej zdarza się, że tak zwany artysta wie o swoim dziełku mniej niż jego odbiorca, w każdym razie zaś mniej sensownie się na ten temat wypowiada.

Tyle teoria – w praktyce krytyk jedynie od wielkiego dzwonu przypomina wspomnianego wyżej idealnego hiperodbiorcę, częściej zaś zmęczonego wyrobnika, który zmuszony jest gonić a to za sposobnością jakiegoś mizernego zarobku, a to za kolejną nowością wydawniczą. I o ile niedojadanie przynosi niekiedy dobre rezultaty (choć czy kiedykolwiek widziano wychudzonego krytyka?), to pośpiech po prostu sens krytyki literackiej zabija. „W sumie przecież lepiej przeczytać niechby i trzy strony trzystustronicowej książki, za to tysiąc razy gruntowniej niż normalny czytelnik, który wszystko niby przeczyta, ale nawet jednej strony gruntownie […] Lepiej przeczytać dwanaście linijek książki z najwyższą intensywnością, czyli, jak można by powiedzieć, przebić się do Całości, niż gdybyśmy przeczytali całą książkę tak jak normalny czytelnik” – mówi Reger, narrator Dawnych mistrzów Thomasa Bernharda. I choć ryzykownie jest brać rozhisteryzowanych bohaterów Austriaka na autorytety, ale akurat w tym przypadku – odcedziwszy porcję Bernhardowskiej przesady – clou wydaje się do rzeczy. Aby popełnić dobry tekst, niezależnie od jego charakteru, potrzeba bowiem nade wszystko czasu: na skupienie i myślenie, na powroty i na dojrzewanie słowa. Czytanie i pisanie przypominają w końcu trochę robienie nalewki – trzeba czekać, aż się przegryzie, inaczej efekty wykrzywiają gębę.

Tymczasem krytyk konfrontowany jest z paradoksem, który właściwie uniemożliwia mu bycie… krytykiem. Musi wybierać – albo się orientuje na rynku wydawniczym, albo stara się rozumieć to, o czym pisze. Znajduje się cały czas pod presją czasu; nie sposób przecież poznać wszystkiego, co poznać by należało, nowe tytuły walą się na nas nieprzerwanie, rozpraszają, przygniatają, onieśmielają. Żyjemy w momencie nadmiaru – także nadmiaru talentu – podaż tylko dobrych pisarzy zdecydowanie przekracza możliwości niechby najbardziej oddanego sprawie odbiorcy. Gdzie tu czas na odkrywanie, kontemplowanie, dokopywanie się do sensów? Gdzie miejsce na leniwą i kapryśną lekturę? No bo co można właściwie sądzić o książce przeczytanej w dzień lub dwa? Przez ten czas, o ile ma się odrobinę talentu, wprawy i przebiegłości, da się co najwyżej ułożyć kilka efektownych zdań. Losem współczesnego krytyka jest zatem ta dwojakość: starając się czytać dokładnie i uważnie, zmniejsza swoje szanse na orientowanie się na rynku, a kartkując, staje się wskutek pospiechu tylko marną namiastką krytyka – recenzentem, małym hochsztaplerem udającym eksperta. W sumie więc krytyk to istota godna najżywszego współczucia – podobnie jak i wszyscy inni, którzy oddali się osobliwej manii zwanej literaturą.

Tekst opublikowany w „artPapierze”.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 12/11/2012 by in rzeczy osobiste and tagged .